2 lipca 2015

Taka ja...


   Ostatnimi czasy pomagam pewnej osobie w zorganizowaniu nowego miejsca pracy, pomimo że wcześniej zostało ono zaaranżowane przez profesjonalną firmę... I te właśnie perturbacje przyczyniły się do powstania tego posta...
   Od zawsze lubiłam przestawiać, układać i dekorować cztery kąty w których dane mi było mieszkać. I tak poczynając od domu rodzinnego, gdzie każda rzecz w moi pokoju miała swoje miejsce a każdy kąt był przyozdobiony. Tak też czyniłam w studenckich stancjach, zamieszkiwanych przeze mnie i mojego obecnego męża. Pierwszy był pokój zaaranżowany z piwnicy, w którym to aby postawić swobodnie dwie nogi mogło znajdować się tylko biurko i łóżko. Ja i tak znajdowałam ujście swoim pokładom dekoratorskim i ozdabiałam co popadnie, wyznając zasadę: Aby nam przytulniej było...
Po jakimś czasie garaż udało nam się zamienić na poddasze, gdzie rozkręciłam się jeszcze bardziej. Od razu zabrałam się za malowanie i przestawianie czego się da, pozbywając się tym samym charakteru jakie wcześniej miało dane miejsce. Później takich czterech kątów było wiele i to nie tylko naszych, ale także bliskich nam osób. Będąc u kogoś czułam potrzebę oglądania wnętrza i interpretowania go w głowie w nowy sposób. Chęć ulepszania towarzyszyła mi od zawsze i nie mogłam się tego wyzbyć. Tak mam i już ;)
Jedyne co dołączyło do tego zacnego grona cech dekoratorskich to świadomość tego jak ważne i odpowiedzialne jest aranżowanie przestrzeni dla kogoś. I ta wiedza przyszła z czasem... Żadna z ukończonych przeze mnie szkół (a trochę ich było) oraz żaden wykonany projekt nie dostarczył mi danej wiedzy. Ta świadomość pojawiła się u mnie poprzez obserwację ludzi i ich zachowań, wzajemnych interakcji oraz nastrojów jakie towarzyszą im w ich czterech ścianach.
Dzisiaj wiem, że niezależnie od tego jaki styl wnętrz jest mi bliski i jakie są moje upodobania i preferencje, muszę odstawić je na boczny tor, kiedy w grę wchodzi aranżowanie wnętrza dla kogoś. Bo choć w świecie projektowania i aranżowania wnętrz cudownie jest mieć swoją wyrobioną i rozpoznawalną stylistykę, to mimo tego ja w swojej hierarchii stawiam na człowieka. Bo ten zawód jak każdy inny... są celebryci na ściankach i są ludzie wykonujący swoją pracę ;)
Mnie nie zobaczycie raczej na łamach żadnej ekskluzywnej prasy, ale w mieszkaniu jakiegoś fajnego młodego małżeństwa na dorobku już prędzej. Tak wybrałam i zmian nie planuje, bo bliżej mi do ludzi niż do nagród w konkursach aranżacyjnych...
Marta


Brak komentarzy :

Prześlij komentarz